Fotografia to droga do bycia bliżej. Robienie zdjęć, było dla mnie naturalnym następstwem chorobliwego obserwowania ludzi. Za czym od gnojka przepadałem i wciąż przepadam. Najbardziej fascynują i wciągają mnie momenty samotności, bezradności i nagości. Chwile zapisane na kliszy, kiedy to człowiek po prostu jest. Bliskość to coś, czego potrzebujemy – w czasach alienacji i indywidualizmu. Bo praca nad portretem, czy krajobrazem, to nic innego jak spotkanie. Uważne słuchanie i obserwowanie. Czego możemy się od siebie nauczyć, do czego jesteśmy zdolni się przyznać? A to wszystko po to, by idąc dalej, być bogatszym o to jedno, prawdziwe spojrzenie.